Moja przygoda z belgiem

Chcę się z Wami podzielić moim doświadczeniem na temat owczarka belgijskiego Groenendael’a i zachęcić Was do poznania tej rasy. Muszę jednocześnie ostrzec, że groenendael, to nie jest pies dla każdego i stanie się jego opiekunem, to zarazem wielka odpowiedzialność. Jeżeli nie jesteś uporządkowany, konsekwentny i stanowczy, a jednocześnie spokojny, delikatny i niewybuchowy, to nie kupuj belga groenendaela, bo wyrządzisz krzywdę i jemu i sobie.

Wszystko zaczęło się kilka lat temu w kwietniu 2002 roku, na Krajowej Wystawie Psów Rasowych w Grudziądzu. Poszedłem na tę wystawę, żeby przyglądać się psom różnych ras, a może i zdecydować się na jakąś konkretną. Wiecie jak to jest, chcesz coś zrobić lub osiągnąć, to poddajesz się okolicznościom. Jeden warunek, wykorzystujesz każdą nadarzająca się okazję, jeżeli ci odpowiada. Czujesz, że to jest to. Tak było i moim przypadku. Psów było mnóstwo, co jeden to piękniejszy, a że wcześniej naczytałem się o różnych rasach, łatwiej było mi oceniać, to co zobaczyłem. Widziałem w każdym psie jakby więcej niż było widać na zewnątrz. Decyzja nie była łatwa.

Wystaw zbliżała się ku końcowi i nic nie wskazywało na to, żebym mógł dokonać jakiegoś wyboru. Mało tego, taka ilość wspaniałych psów utrudniała nawet stworzenie listy kilku ras, do przyszłej analizy i przemyśleń. To, co zdarzyło się na koniec wystawy, kiedy już prawie zamierzałem wyjść, przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania. Jak się później okazało, zmieniło całe moje życie. Po poznaniu belga miłość do tych psów tak we mnie wybuchła, że do dzisiaj zastanawiam się jak to mogło się stać?

Ale wracajmy do wystawy. Idąc w kierunku hali, gdzie pod dachem prezentowane były rasy małych psów, przeciskając się przez tłum, nagle zauważyłem wspaniałego psa, za nim pojawił się drugi, był taki sam jak ten pierwszy. Jeszcze dzisiaj, kiedy o tym piszę dech mi zapiera. Moje pierwsze wrażenie zdecydowało i to natychmiast, dystyngowany, szlachetny wygląd. Długa, błyszcząca czarna sierść. Wspaniały dynamiczny ruch. Spokojny i posłuszny, pomimo tłoku innych psów. Myślałem, że to może przygotowanie na wystawę. Ale nie, Groenendael jest taki na co dzień. Zaskoczenie totalne. Natychmiastowa decyzja, to jest pies dla mnie. No tak, ale te, które wtedy spotkałem nie były na sprzedaż. Z panią Grażyną Frost hodowczynią tych wspaniałych psów umówiłem się na zakup z najbliższego miotu. Hodowczyni obiecała zadzwonić o odpowiednim czasie. Zadzwoniła, kupiłem dwa, a nie jednego gronka, byli braćmi nazwałem ich Oskar i Cziko. Później trafiła do mnie sunia Baja. Ale to już inna historia.

Na zdjęciu powyżej – Z Oskarem i Bają na wystawie w Grudziądzu w 2005 roku. Foto Piotr Bilski.

Tak zaczęła się moja przygoda z belgiem, dożywotnia historia ze wspaniałym Groenendaelem, czarnym długowłosym owczarkiem belgijskim. Można określić te rasę jednym zdaniem.

Pies wspaniały pod każdym względem, a jednocześnie bardzo wymagający.

Co to oznacza? Uzi Polaris jest moim czwartym czarnym belgijskim przyjacielem. Doświadczenia z wychowania trzech poprzednich i wychowanie tego od szczeniaka, można porównać do czteroletnich studiów magisterskich, złożonych z połączenia kierunków, akademii wychowania fizycznego i nauk społecznych. Pomocne w wychowywaniu belgów, było wychowanie dwójki moich dzieci, Wojtka i Doroty. Jednak Uzi w swoim okresie młodzieżowym do trzeciego roku życia, był o wiele bardziej wymagający niż ludzkie dzieci.

To wspaniała przygoda i było warto podjąć trud socjalizacji i szkolenia. Od kiedy poznałem Uziego, przybył mi kolejny wspaniały przyjaciel.

Pozdrawiam.

Andrzej

Share your thoughts